
Zwolennicy aborcji przedstawiają ją jako proste rozwiązanie problemu. Jednak rzeczywistość pokazuje, że po aborcji kobiety często doświadczają depresji, lęku i poczucia winy.
To dramat, o którym milczy opinia publiczna, bo w imię ideologii nie wolno mówić o cierpieniu.
Syndrom poaborcyjny – rana psychiczna
Syndrom poaborcyjny opisany przez psychologów to: bezsenność, lęk, drażliwość, a przede wszystkim długotrwała depresja i trauma utraty dziecka. Wielu kobietom wmówiono, że to „zlepek komórek”, ale gdy dociera prawda – ból staje się nie do zniesienia.
Presja i brak wolności wyboru
Często aborcja dokonywana jest pod presją partnera, rodziny lub sytuacji finansowej. To nie jest wolny wybór, ale wymuszenie. Później kobieta zmaga się nie tylko z depresją, ale także z poczuciem bycia zdradzoną i opuszczoną.

Porównanie dwóch dróg
Kobiety, które urodziły mimo trudności, często mówią: „było ciężko, ale nie żałuję”.
Te, które poddały się aborcji, przyznają: „żal i pustka nie mijają latami”. To dowód, że aborcja nie rozwiązuje problemu, ale tworzy dramatyczne konsekwencje psychiczne.
Prawdziwa pomoc dla kobiet
Wsparcie, a nie aborcja – to droga wyjścia. Kobiety w kryzysie potrzebują pomocy materialnej, psychologicznej i nadziei. Adopcja czy wsparcie bliskich daje szansę, której aborcja nigdy nie zapewni. Konieczne jest otwarte mówienie o konsekwencjach psychicznych, wsparcie psychologiczne i tworzenie miejsc, gdzie kobiety mogą szczerze podzielić się swoim cierpieniem. Tylko przełamując milczenie, można zacząć proces prawdziwego uzdrowienia.
Milczący dramat
Depresja po aborcji to cichy dramat, który musi zostać ujawniony. Im głośniej będziemy o tym mówić, tym więcej kobiet uniknie cierpienia. Aborcja oznacza pustkę, życie daje nadzieję.